Archidiecezjalna Pielgrzymka Osób Niepełnosprawnych do Henrykowa | strona główna | Wolontariusze poszukiwani |
Wolontariat - czy to się opłaca? Wspomnienia po koloniach.
Jak wielki to trud i jaka odpowiedzialność podjąć się zadań kierownika czy wychowawcy na kolonii wiedzą tylko ci, którzy mają to już za sobą. I choć wracają zmęczeni, już dziś planują kolonijne wyjazdy za rok. Wszystko w wolontariacie. Dlaczego to robią? Zapraszam do lektury "wspomnień" naszych wolontariuszy.
"Wartościowa kolonia z Caritas na szczycie" - Pasterka 19.07.2013 - 1.08.2013
W tym roku już po raz drugi byłam kierownikiem "Wartościowych kolonii z Caritas na szczycie". Było to dla mnie nie lada wyzwanie, bo sama nigdy na kolonii nie byłam. Dziś pozostały już tylko wspomnienia – ale za to jakże wspaniałe. Od czego zacząć – może od miejsca – Pasterka - cudowne miejsce, które niektórzy określają jako „koniec świata”. Troszkę jest w tym prawdy, bo chociaż to tylko 3h drogi z Wrocławia – to brak zasięgu, telewizji, sklepów, tłumów turystów tworzą ten niepowtarzalny klimat – ciszy i spokoju. Sam ośrodek Caritas znajduje się u stóp Szczelińca – widok z tarasu zwłaszcza o wschodzie słońca – niezapomniany. Zakochałam się w tym miejscu i organizatorzy już wiedzą, że jeżeli mam jechać na kolonię - to tylko do Pasterki. Dalej – nie mogę nie wspomnieę o kadrze – wspaniali ludzie, którzy swój wolny czas poświęcają dzieciakom, podejmując się arcytrudnego zadania. Nie znamy dzieci, z którymi jedziemy, wiemy o nich tyle, co zawarte jest w karcie. Nie sposób jest przewidzieć wszystkich sytuacji jakie na nas w ciągu tych dwóch tygodni czekają. Nie jest łatwo sprostać takiemu zadaniu i tylko nieliczni się tego podejmują. Często ci, którzy decydują się na taką pracę przez znajomych nazywani są „szaleńcami”. W dzisiejszym zmaterializowanym świecie trudno jest zrozumieć, że ktoś „marnuje dwa tygodnie wakacji, pracując prawie 24h na dobę za darmo, z obcymi dziećmi, na dodatek w jakieś dziurze, gdzie nawet nie ma zasięgu”. Dla wielu osób to może marnowanie czasu, ale nie dla nas. Dla nas to wyzwanie, przygoda, chęć zrobienia czegoś dobrego dla innych.
Kierownik kolonii pani Bernadeta Huk
Muszę szczerze przyznać, że tego dobra, które wnosimy w życie naszych podopiecznych jest bardzo dużo. Ogromną radością jest dla nas ten czas spędzony z nimi, często polegający na nadrabianiu zaległości zarówno wychowawczych jak i emocjonalnych. I może ktoś sądzić, że te dwa tygodnie to chwila, że te dzieci wrócą do domów, do swoich szkół, środowisk i będzie tak jak było, że to nad czym pracowaliśmy, o co się staraliśmy nie ma sensu. - Będę protestować. Wbrew pozorom dla dzieci to bardzo ważny czas. Widzą inne niż dotychczas sposoby zachowania, rozwiązywania konfliktów, wysławiania się. Dla nas jako kadry wielkim sukcesem jest to, że ktoś nauczył się na kolonii wiązać buty, ktoś inny posługiwać się nożem i widelcem, jeszcze inny mniej przeklina, bo do tej pory nikt mu nie powiedział, że to niewłaściwe. Naprawdę warto podejmować się tego typu działań, żeby usłyszeć: "Mi nikt nigdy nie czytał bajki na dobranoc", „to najfajniejsza kolonia, czy musimy już wracać do domu?” I dziwi nas, że dzieciaki zachwycają się prostymi rzeczami – chwila poświęconego czasu, rozmowa, gra w piłkę, przeczytanie bajki. Niby niewiele, ale często nie doświadczają tego w domu. Brak zainteresowania powoduje, że same muszą sobie organizować wolny czas, a tego raczej nikt nie kontroluje.
Jan Paweł II powiedział kiedyś, że „człowiek jest tyle, wart ile jest w stanie dać z siebie innym”. I rzeczywiście tak jest - im więcej dajemy z siebie – swojego czasu, pomysłowości, otwartości, dobrego serca – tym więcej zyskujemy. To co zyskujemy trudne jest do określenia, bo są to wartości niematerialne – satysfakcja, wewnętrzna radość, poczucie spełnienia się w roli wychowawcy i ogromny bagaż doświadczeń i … wdzięczność uczestników kolonii – wyrażona uśmiechem, uściskiem, własnoręcznie wykonaną laurką, radosnym spojrzeniem – to najlepsze z możliwych „wynagrodzeń” za włożony trud. Jasne, że ten czas można spędzić inaczej – odpoczywając nad morzem, w ciepłych krajach, znanych kurortach – tylko, że często tam więcej tracimy niż zyskujemy.
Bernadeta Huk
Katechetka Gimnazjum w Bierutowie
Jestem studentem Uniwersytetu Wrocławskiego gdzie obecnie zdobywam uprawnienia do wykonywania zawodu nauczyciela. Od dłuższego czasu poszukiwałem możliwości zaangażowania się w wolontariat, który pozwoliłby mi na aktywną pracę z dziećmi.
Moją uwagę skupiła niedawno Caritas Archidiecezji Wrocławskiej, której działalność jest mi dobrze znana, ponieważ w dzieciństwie niejednokrotnie brałem udział w organizowanych przez nią koloniach letnich. Wystarczyła krótka wizyta na stronie internetowej Caritas aby uzyskać niezbędne informacje i kontakt do osób zajmujących się organizacją wakacyjnych wyjazdów dla dzieci. Życzliwość, serdeczność i otwartość osób tworzących Wrocławską Caritas sprawiła, że w niespełna 40 dni od zgłoszenia się na organizowany wyjazd, stałem przed grupką młodych ludzi jako ich wychowawca.
Razem z innymi wolontariuszami tworzyliśmy kadrę II turnusu w niewielkiej ale bardzo malowniczej i spokojnej miejscowości Pasterka, położonej u stóp wzniesienia Szczeliniec Wielki, w obszarze Parku Narodowego Gór Stołowych.
Całkowite zaangażowanie i poświecenie się nowej roli w jakiej miałem możliwość się znaleźć jako wychowawca kolonijny przyczyniła się do tego, że okres nieustającej odpowiedzialności, pracy i pełnej mobilizacji stał się dla mnie czasem wypoczynku i świetnej przygody.
Wychowawca pan Krzysztof Dembski ze swoją grupą
Dzięki wielu kadrom jakie udało nam się uchwycić podczas kolonii często wracam pamięcią do tamtych dni i wspominam nasze mecze piłki nożnej, wycieczki i dyskoteki oraz wspólne ognisko zorganizowane z wielkim rozmachem. Równie mocno w pamięci zapadło mi wyjście na lody do najbliższego sklepu oddalonego od naszego ośrodka o niespełna 3 km, któremu towarzyszyło wspólne śpiewanie piosenek i luźne rozmowy.
Czternaście dni wspaniałej, wspólnej zabawy, górskich wędrówek i wzajemnych rozmów w gronie wielu młodych ludzi uświadomiło mi jak wiele wartości niosą ze sobą organizowane przez Caritas kolonie letnie. Solidnie przygotowany i opracowany, bogaty program zajęć tematycznych ułatwiał nam -wychowawcom, w prosty sposób skupić uwagę młodych ludzi na takich wartościach, jak miłość, przyjaźń, rodzina, zaufanie, wiara i wzajemny szacunek, a w efekcie końcowym, poprzez rozmaite gry i zabawy, nakłonić je do własnych refleksji i postanowień. Pomimo tak krótkiego czasu miałem możliwość zauważenia jak dzieci, które w środowisku innym od codziennego stopniowo zmieniają swoje zachowania i uczą się podstawowych zasad funkcjonowania i współpracy w grupie swoich rówieśników i nie tylko.
Bogate doświadczenia, jakie udało mi się zdobyć i wywieźć z Pasterki na zawsze pozostaną w mojej pamięci i będą nieodłącznym elementem mojej przyszłej pracy z młodzieżą. Dświadczenia te potwierdziły słuszność słów, z którymi spotkałem się na studiach w twórczości Janusza Korczaka: „Dziecko chce być dobre, jeżeli nie umie – naucz go tego”. Bardzo wiele zawdzięczam czterem wspaniałym dziewczynom wielkiego serca i wielkiego ducha, z którymi tworzyliśmy kadrę II turnusu. Były one dla mnie niedoścignionym wzorem postępowania i wsparciem za co z całego serca dziękuję!
Wolontariat Caritas dał mi wewnętrzne poczucie spełnienia i ogrom satysfakcji z samego siebie. Każdy dzień mojej pracy na rzecz wolontariatu pozwalał mi zrozumieć na czym polega prawdziwa odpowiedzialność, bezinteresowność i życzliwość. W wolontariacie piękne jest to, że angażując się i dając samego siebie innym, można czerpać dla siebie mnóstwo energii oraz sił do robienia rzeczy uważanych dotąd za niemożliwe.
Krzysztof Dembski
Student geografii UW
Za wielkie zaangażowanie w pracy na koloniach letnich Caritas wyrażamy ogromną wdzięczność wszystkim wolontariuszom.
Każde słowo byłoby tu za małe, więc tradycyjnie, po chrześcijańsku mówimy wszystkim "Bóg zapłać!"
Dziękujemy Bernadecie i Krzysztofowi za "świadectwa", które tak pięknie przygotowali.